sobota, 26 września 2015

Podtekst - największa przeszkoda przyjaźni?

Witam po kolejnej już dłuższej przerwie! :)
Jak większość z was wie - ostatnio na blogu bywam bardzo rzadko. Wynika to z tego, że nie ma zbytnio czasu,chęci i weny na to, by pisać sensowne posty. Pamiętajcie o tym, że mi nie zależy na tym, by post był napisany estetycznym językiem czy ładną czcionką, ale ma zawierać w sobie jakiś tam przekaz i wniosek, który być może skłoni do refleksji wszystkie ciekawskie osoby, które rozkminiają podobne wątki życiowe.

Tematem, który chciałem dzisiaj rozpisać jest "Podtekst - największa przeszkoda przyjaźni?"
Wydaje mi się, że jest to dość powszechny problem, który pojawia się w większości relacji damsko-męskich i ma na nich negatywne odbicie.

Samo słowo "Podtekst" jest pewnego rodzaju aluzją, która zawiera w sobie nutkę dwuznaczności.
Po polsku mówiąc - możemy nie być czegoś pewni, ale próbujemy na siłę sobie na to odpowiedzieć - co prowadzi do domysłu, który często mija się z sensem.

Nie od dziś wiadomo, że relacja damsko-męska jest dość skomplikowana. Wynika to oczywiście z wielu czynników, takich jak różnica charakterów, gustu czy towarzystwa w jakim się obracamy.
Mimo wszystko największy problem nie tkwi w wyżej wymienionych przykładach, a w podejściu osób do pozornie zwykłej przyjaźni.

Przyjaźń dwóch chłopaków czy dwóch dziewczyn - niekoniecznie homoseksualnych, jest dużo prostsza niż przyjaźń między chłopakiem, a dziewczyną.
Podstawowa różnica polega na tym, że przyjaźń dwóch chłopaków ma ustalone pewne granice, które wyznaczyły się same od siebie. Taką granicą może być np. to, że Ci chłopacy się nie przytulają, nie całują się, czy nie chodzą ze sobą rękę, to w jakiś sposób sprawia, że ich przyjaźń ma charakter ograniczony, poza który nigdy nie wyjdzie.
W przypadku relacji damsko-męskiej nie ma tych granic i kontakt na początku ma charakter otwarty, chyba że dziewczyna lub chłopak z góry określili swoje stanowiska w kwestii związku lub po prostu są już zajęci.

Umówmy się, że prawie każda przyjaźń damsko-męska sprowadza się do związku lub do ograniczonego kontaktu na dystans. Jeśli facet zagaduje do atrakcyjnej brunetki, która siedzi sobie w parku, to czynnikiem motywującym go do podejścia - jest właśnie piękno tej kobiety i w głowie może mu się budować jakaś wizja tego, że może to ta kobieta, będzie w przyszłości jego dziewczyną lub żoną.
Ja zdaje sobie sprawę z tego, że zauroczenie się w czyjej atrakcyjności - nie biorąc pod uwagę charakteru jest czymś nietypowym i niezbyt rozsądnym, jednak trzeba mieć na uwadze to, że nasi dziadkowie czy nasi rodzice właśnie w takich okolicznościach się poznawali - czyli "miłość od pierwszego wejrzenia", albo "chciałem z nią być, bo mi się podobała". Do czego zmierzam? Do tego, że dziewczyny do których zazwyczaj zagadują chłopaki - bardzo często traktują ich na dystans, bo z góry zakładają, że on próbuje je poderwać, czy jest tak zawsze? Oczywiście że nie, ale najczęściej inicjowanie przyjaźni ma na celu sprowadzić się do związku.

Załóżmy, że dwoje ludzi poznaje się w przypadkowych okolicznościach - np. internet. Powiedzmy ich punktem zaczepienia jest jakaś gierka lub wspólne zainteresowanie. Kontakt z dnia na dzień się rozrasta i na początku nic nie wskazuje na to, by którekolwiek z nich wykazywało zainteresowanie drugą osobą.
Wydawać by się mogło, że kontakt jakich miliony na świecie, jednak schodki pojawiają się wtedy, gdy ten chłopak lub ta dziewczyna - szuka konfrontacji ze swoim rozmówcą. Przykładowo chłopak zaprasza dziewczynę na spacer - on może mieć w głowie rozmowę, która nijak ma się do podrywu, natomiast ta dziewczyna zaczyna tworzyć w swojej głowie setki scenariuszy, które mogą towarzyszyć podczas tego spaceru - to jest właśnie podtekst, czyli główny wątek naszego tematu. Oczywiście podtekst nie jest zły, gdy dziewczyna lub chłopak są otwarci na te relacje z tą, daną osobą, bo przecież to nie grzech iść z nią na spacer czy w jakiekolwiek inne miejsce. Gorzej ma się to wtedy, gdy ta dziewczyna "Nie chce robić nadziei temu chłopakowi", dlatego traktuje go na dystans, czyli np. odmawia spaceru - pod pretekstem tego, że się źle czuje, albo że coś ważnego jej wyskoczyło, podczas gdy nie idzie na ten spacer tylko dlatego, bo boi się tego podrywu, który jak wiemy z powyżej treści - nie był w zamyśle chłopaka zapraszającego ową dziewczynę na spacer.

Takich sytuacji można opisywać naprawdę bardzo wiele i dla mnie osobiście jest to bardzo denerwujące, stąd też preferuje kontakty, które są otwarte i bezpośrednie - z zachowaniem przy tym kultury.
Bezpośrednio - nie oznacza chamsko, po prostu w otwarty sposób wypowiadamy co myślimy, a tym samym możemy na spokojnie przedyskutować z drugą osobą coś, czym moglibyśmy sobie niepotrzebnie zapychać głowę.

Sam podchodzę do przyjaźni bardzo poważnie i od razu staram się wyznaczyć te granicę, by uniknąć niezręcznych sytuacji. Według mnie popularne "wyznawanie miłości" powinno być tylko i wyłącznie formalnością, bo jeśli te osoby coś do siebie czują to zdają sobie z tego sprawę już wcześniej i tylko wyczekują na to, które z nich odważy się to powiedzieć wprost. Jeśli chodzi o mnie, to wolałbym porozmawiać z dziewczyną na temat związku w sposób normalny - bez żadnych domysłów, bo zdaje sobie sprawę, że dla dziewczyny byłoby bardzo niezręczne to, gdyby usłyszała wyznanie miłości od faceta, do którego nic nie czuje - siłą rzeczy uraziłaby jego dumę, natomiast on nie bał się tego zakochania, bo wychodził z założenia, że skoro dziewczyna jest dla niego miła i kompromisowa to na pewno coś do niego czuje - tutaj też wychodzi ten podtekst, który sprawia że facet interpretuje jakieś zachowanie jako wykazanie zainteresowania, podczas gdy dziewczyna nawet nie myśli o związku z nim.

Na podsumowanie dzisiejszego wątku - nawiąże do swojej przyjaźni z Kasią, którą poznałem również przez aska - w dość zabawnych okolicznościach. Nasz kontakt jest naprawdę bardzo przyjemny i życzę każdemu facetowi takiej pozytywnej i sympatycznej dziewczyny, która może umilić nawet najbardziej szary dzień.
Moja relacja z Kasią jest typową przyjaźnią damsko-męską, która w moim odczuciu jest prowadzona bardzo rozsądnie. Oboje liczymy się z tym, że w przyszłości może między nami dojść do zauroczenia lub czegoś więcej, ale nie boimy się tego, bo jesteśmy na to w jakiś sposób przygotowani, stąd też Kasia czy ja - nie musimy się domyślać czy w zaproszeniu do kina - nie ma ukrytej randki, bo mówimy sobie wprost o tym co myślimy i o tym co czujemy. Czy nasza przyjaźń sprowadza się do związku? Niekoniecznie. Uszanowałbym to, gdybym w oczach Kasi był tylko, albo aż przyjacielem, w końcu nie jest na mnie skazana, tak samo ja nie jestem skazany na nią, kierujemy swoją przyjaźnią tak, byśmy oboje byli szczęśliwi i usatysfakcjonowani. Dlaczego o tym pisze? Bo według mnie właśnie tak powinna wyglądać przyjaźń - jasno określone stanowisko w sprawie związku, bez dwuznacznych sytuacji i 100 procentowa szczerość i gwarantuje wam, że taki kontakt będzie dużo bardziej wartościowy, aniżeli jakieś relacje w ciemno.

To tyle na dzisiaj, mam nadzieje że post po przerwie się spodoba i skłoni do małych refleksji.

Prosiłbym o opinie każdego czytelnika, który chciałby się w jakiś sposób odnieść do treści lub do mojej osoby. Za każdą pozytywną opinie z góry dziękuje, za uzasadniona krytykę także.

Jeśli macie jakieś pytania to albo w komentarzu, albo na asku: http://ask.fm/fetyszysta2015


1 komentarz:

  1. No więc jestem. Prosto z Twojego ask'a. Powiem Ci szczerze, że weszłam tu trochę uprzedzona. Dla wielu ludzi blog jest okazją do zdobycia rozgłosu, fejmu, myślałam, że i w Twoim przypadku tak będzie. Wybacz mi takie podejście, oki? Piszesz fajosko, ciekawie, językiem który zachęca do dalszego czytania. Temat ten ujął mnie w szczególny sposób za serce, bo dotyka sprawy z którą często się spotykam i pozwala zobaczyć, w tym moją winę. Ochh, te podteksty takie problematyczne. Relacje międzyludzkie są ogólnie ciężką sprawą, ale właściwie sami to utrudniamy, czyż nie? Tymi domysłami i nieszczerością. Ale z drugiej strony... Nikt nie chce wyjść na idiotę, prawda? W momencie, kiedy chłopak zaprasza na spacer, a dziewczyna nie ma pewności, czy ten "spacerek" nie ma dla niego głębszego znaczenia, czyż nie powinna spytać "Ej, czy Ty czasami nie proponujesz mi randki?". Ale nie spyta się tak, bo boi się wyśmiania, czy opatrzonego zrozumienia. W jej głowie rozlega się debata. Bo jeśli on faktycznie ma na myśli randkę, to ona może go zranić (czego oczywiście nie chce), ale jeśli nie, to w tym momencie dziewczyna poczuje się jak idiotka, że jej to w ogóle do głowy przyszło. To takie moje przemyślenia odnośnie tematu. Bycie szczerym z drugą osobą wymaga odwagi i wiary w siłę tej relacji, pewnego rodzaju zaufania. Ludzie są słabi, często zranieni, podteksty w tym momencie to taki ich odruch obronny, bo "co jeśli". Sama nie wiem czemu to piszę, czemu się tak rozpisuję. To temat ważny dla mnie i niezwykle interesujący. I na pewno nie kończy się na tym komentarzy, czy Twoim wpisie. Dzięki poruszenie tej sprawy, ona wręcz wymaga przemyślenia, a Twój wpis to wspaniała podstawa do tego. Pozdrawiam! Fajosko się czytało Panie Starszy

    OdpowiedzUsuń