niedziela, 11 stycznia 2015

Wiara

Tematem na dzisiaj jest... Wiara!
Jest to temat bardzo dyskusyjny, ponieważ można o tym mówić godzinami, a i tak się nie wywnioskuje nic konkretnego.

Czym tak na prawdę jest Wiara? 
Samo pojęcie ma bardzo wiele znaczeń. Jest to określona religia, przeświadczenie o słuszności czegoś czy wierność komuś. Dzisiaj przedstawię wiarę jako "przekonanie o istnieniu Boga", czyli rozpatrywać to będę pod kątem religijnym.

Najpopularniejsze religie (wiary)...
Buddyzm- wywodzi się on z hinduizmu. Właściwie nie jest to dosłownie religia, ale bardziej pewnego rodzaju filozofia życiowa. Nie występuje tutaj żaden Bóg czy inna istota "nadprzyrodzona". Założycielem jest Budda Siakjamuni - zwykły, szary człowiek, jak każdy z nas. Głównym elementem tejże religii jest reinkarnacja, czyli wcielenie się duszy człowieka po jego śmierci w ciało istoty żywej.

Islam- religia monoteistyczna, czyli taka, która opiera się na wierze w jednego Boga (w tym przypadku to Allah). Założycielem jest również szary człowiek - Mahomet, arabski prorok. W porównaniu do Buddyzmu, tutaj pojawia się coś w rodzaju "Mentora i nauczycielka" i osoby, która jest najważniejsza i jej trzeba oddawać cześć - Allahowi. Jeśli chodzi o podejście Islamu do ludzkiej śmierci, to jest to pewnego rodzaju osąd na podstawie życia przez Boga. Drogi są dwie - wieczne potępienie, albo wieczne szczęście.

Judaizm - kolejna religia monoteistyczna. Wyznawcami tej religii są w większości osoby pochodzenia żydowskiego. Założycielem standardowo jest zwykły człowiek - Abraham. Jest to religia, która najbardziej upodabnia się do Chrześcijaństwa (o którym za chwile), dość powiedzieć, że z Judaizmu wywodzi się wiara większości Europejczyków. Bogiem jest tutaj Jahwe, który jest przedstawiany jako stwórca i opiekun świata.

Chrześcijaństwo - także religia monoteistyczna. Jest najpopularniejsza na całym świecie i wywodzi się z Judaizmu. Założycielem religii jest Jezus Chrystus, którego teoretycznie również można zakwalifikować do grupy "zwykłych ludzi", jednak sytuacje z nim związane (jak np. zmartwychwstanie), jest pewnego rodzaju cudem i czymś nieprawdopodobnym. Opisując w skrócie sens naszej religii jest on następujący: Samo życie jest dla nas wszystkich pewną próbą, którą musimy przejść, by trafić do nieba lub do piekła (podobnie jak w Islamie i Judaizmie). Celem jest wstąpienie do nieba po śmierci, by to uczynić należy postępować według zasad (przykazania itp.) oraz modlić się.
Dzisiaj biorę pod lupę tą religię i postaram się w jak najlepszy sposób przedstawić swój punkt widzenia.

Wiara - sens życia?
Każdy z nas zadaje sobie wiele pytań, na które nigdy nie może znaleźć precyzyjnej odpowiedzi. "Jaki jest sens naszego istnienia?" "Co czeka nas po śmierci? "W co wierzyć?" i jeszcze śmiało mógłbym napisać z 200 takich pytań, na których sam nie znam odpowiedzi. Postarajmy się wyobrazić taką sytuacją, że na świecie nie istnieje coś takiego jak "religia/wiara". Jaki byłby sens istnienia człowieka, który się rodzi, następnie prowadzi jakieś swoje życie i umiera? Można powiedzieć, że tego sensu tutaj brak, bo po co żyć i budować jakiś swój dorobek, skoro i tak za kilkadziesiąt lat człowiek umrze i to straci. Nie jestem w stanie określić sensu życia - wyłączając kwestie wiary. Być może ktoś ma ambitniejsze pojęcie na ten temat - niech napiszę o tym w komentarzu. Teraz rozważmy sens naszego istnienia (biorąc pod uwagę wiarę i Chrześcijaństwo). Domyślnie rodzimy się jako istoty puste, zerowe, które nie mają żadnej wiedzy, nawyków i światopoglądu. Tutaj największą rolę odgrywają nasi rodzice, których zadanie jest wychowywać nas w zgodzie z religią i tradycją. W końcu jako małe dzieci, nie możemy samodzielnie decydować się na Chrzest, czy nawet komunie (w wieku 8 lat). Następnie to małe dziecko zaczyna się stopniowo rozwijać zgodne z biologią i o ile na początku zostało mu coś narzucone, to w wieku np. 15 lat może podejmować pewien wybór - dalsza wiara, czy brak wiary (ateizm). Sens życia przy takim układzie jest taki, że nasz żywot jest pewnego rodzaju próbą i testem naszej woli, każdy z nas ma szanse na obiecane "życie wieczne", ale nie każdy temu podoła, bo może zwątpić, w którymś momencie swojego życia. Następnie człowiek umiera i w zasadzie jego życie ma być ocenione, który będzie dla nas albo przepustką do raju (niebem), albo wiecznym "potępieniem" (piekłem)

Wiara - odreagowanie od śmierci...
Wiara sama w sobie jest pewnego rodzaju nadzieją, na coś lepszego. Praktycznie każdego, cieszącego się z życia człowieka przeraża wizja śmierci. Czym tak na prawdę jest śmierć? Gdyby nasze życie było książką, to śmierć byłaby kropką w ostatnim zdaniu. Jest to dosłownie koniec, zamknięcie całego życiowego etapu i zerwanie z otaczającą nas rzeczywistością. Telefon, który jest rozładowany - nie działa, tak samo można przedstawić człowieka, który nie żyje - nie myśli, nie czuje, nie ma świadomości i nie ma nic. Wiara potrafi podbudować na duchu i w jakiś sposób pozwala odreagować od tego czarnego scenariusza. Ludzie, którzy szczerze wiedzą, nie boją się śmierci, bo wiedzą, że życie to tylko chwilka, która prędzej czy później minie. Nie zapominajmy, że jesteśmy tutaj tylko na chwile i chcąc nie chcąc, staniemy oko w oko ze śmiercią. Zdamy sobie z tego sprawę, jak nabierzemy "świadomości śmierci", która pojawia się zazwyczaj u osób w wieku +60 lat. W końcu trzeba się liczyć z tym, że to może nastąpić w każdej chwili.

"Wierzący niepraktykujący" 
Pora zejść z wizji okropnej śmierci i zejść na taki humorystyczny paragraf w całym wątku. "Wierzący niepraktykujący", to taka osoba, która wierzy, ale się nie angażuje. Przykładowo nie chodzi do kościoła,  najczęściej się nie modli i nie przestrzega różnego rodzaju postów itp. Sama wiara takiej osoby opiera się na jej świadomości i wychodzi z założenia, że nie trzeba jej chodzić do kościoła, bo po co? To tylko zwykły budynek wzniesiony przez człowieka, a księżą to zwykli ludzie, którzy są zazwyczaj określani przez pryzmat stereotypów (pedofile itp.) Ciężko powiedzieć coś na temat tych osób, wiara powinna być wewnątrz nas i powinna być naturalna i szczera, a nie naciągana przez to, że będziemy chodzili co niedziele do kościoła na zasadzie "odnotowania".

Moja wątpliwość - "reinkarnacja"...
Jest to przedostatni paragraf w tym artykule. Postanowiłem, że napisze wam swój tok rozumowania samej reinkarnacji, o której wzmianka jest w buddyzmie. Zgodnie z regułką owej reinkarnacji, dusza człowieka po śmierci może "wejść" w jakąś żyjącą istotę na świecie. Moje rozumowanie tego jest takie - umiera sobie jakiś dziadek 85 letni i pojawia się na świecie pod postacią innej istoty, np. psa.
Wszystko wydaje się w miarę logiczne, chociaż nieprawdopodobne, ale podważać tego nie będę, bo nie jestem historykiem,filozofem czy zagorzałym wyznawcą.
Moja wątpliwość polega na tym, że ciekawi mnie mechanizm tego wszystkiego. Załóżmy, że mamy początki świata i na świecie jest 3 miliardy istnień (wliczając owady, płazy i wszystkie inne istoty podlegające reinkarnacji). Po 5 latach umiera 1 miliard owych istnień, a w ich miejsce "pojawia się" 2 miliardy nowych. W takiej sytuacji wynikałoby to, że jakiś organizm nie podlega reinkarnacji, tylko rodzi się "samodzielnie", natomiast inny podlega i jest zastąpiony przez martwy organizm.
Moja wątpliwość być może jest głupia, ale zawsze mnie to ciekawi, a jakoś nie chce mi się szukać odpowiedzi, bo kto to tak na prawdę może wiedzieć?

Wiara okiem SSZ
Standardowo podsumowanie całego wątku. Jeśli chodzi o mnie - jestem osobą wierzącą, chociaż można mnie zakwalifikować do grupy osób "niepraktykujących". Co do mojej codzienności religijnej, do kościoła nie chodzę praktycznie wcale. Jestem osobą, której wiara opiera się głównie na świadomości, żyje w zgodzie z przykazaniami, które mają w jakiś sposób odbicie w kodeksie (zbiorze praw). Sama wiara nie jest dla mnie tematem tabu, chociaż staram się nie wcinać w dyskusje z innymi osobami na ten temat. Dlaczego? Tak jak wspominałem na początku, sama dyskusja nic nie wniesie i nic nie udowodni. Nasza wiedza będzie ta sama, a stracimy zbędne nerwy na kłótnie np. z ateistą, który będzie wykorzystywał argumenty naukowe i desperackie próby osoby wierzącej, która się do nich odnosi. Cokolwiek by nie było, ta maszyna już ruszyła i my na to już nie mamy wpływu.
Co do samej "śmierci", to pozwolę sobie wkleić swoją askową odpowiedź:
"Patrzę na to z wielu stanowisk, przy założeniu - że po śmierci już nic nie "odczujemy", to będzie to mniej więcej tak jak szczepionka - na początku strach, a potem po wszystkim. Wszystko jest winą naszej świadomości i tych setek myśli, które się kotłują gdzieś w głowie. Strach przed śmiercią jest spowodowany tym, że nie wyobrażamy sobie nagłego opuszczenia świata, w głowie mamy rodzinę, przyjaciół, marzenia i wiele innych czynników, które nas motywują do życia. Gdyby człowiek nie miał uczuć i świadomości, to nie bałby się śmierci, ale taki jest już nasz organizm i mechanizm jego działania. Ogólnie kwestia śmierci to temat tabu, postaram się napisać dzisiaj o tym posta (ogólnie o wierze), być może coś ciekawego wyjdzie."

To by było chyba na tyle... Z góry przepraszam za wszelkie błędy, które najprawdopodobniej wystąpiły,bo każdy się ze mną zgodzi, że temat, który wybrałem jest bardzo ogólny i każdy inaczej do niego pochodzi. Przypominam też, że są to tylko i wyłącznie moje przemyślenia i nie gwarantuje tego, że mają jakieś odzwierciedlenie w rzeczywistości.

Pytanko do was: Jak myślicie, co dzieje się z osobami, która od małego wychowywane są np. na Islamie i siłą rzeczy nie mają wpływu na swój światopogląd? Jak one są interpretowane przez Chrześcijaństwo? (przy założeniu, że Chrześcijaństwo jest "prawdziwe")



2 komentarze:

  1. Szkoda mi takich ludzi. Mam jednak świadomość, że nie każdy, kto się wychował np. w fanatycznej islamskiej rodzinie, musi być taki, jak jego krewni. Mój dobry znajomy jest tego żywym przykładem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałbym tylko dodać, że w buddyzmie reinkarnacja nie jest postrzegana tak jak piszesz. Praktycznie nie istnieje. To ze zwierzętami pomyliłem z Hinduizmem :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń