wtorek, 13 stycznia 2015

Szkoła

Dzisiejszy artykuł będzie nosić nazwę... Szkoła!

Czym tak na prawdę jest Szkoła?
Samo słowo "Szkoła" ma wiele znaczeń. Jest to pewnego rodzaju instytucja zajmująca się kształceniem dzieci i młodzieży. Podstawowe zadanie szkoły, to wychowanie i nauka.

Główne cele Szkoły...
Powyżej nawiązałem do dwóch podstawowych zadań, jakimi są wychowanie i nauka. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że "wychowanie" należy do rodziców, którzy też są dla nas takimi nauczycielami i kształtują nasze zachowania i nawyki, jednak szkoła ma nas w pewnym sensie ukształtować na rozsądnych i kulturalnych ludzi, którzy w przyszłości będą zakładać własne rodziny, będą pracować, itp. Samo wychowanie w szkołach i tak jest łagodnie mówiąc "słabe", bo nie ma przecież żadnego przedmiotu typu "Zasada prawidłowego zachowania" czy coś podobnego.
Głównym celem samej szkoły w dzisiejszych czasach jest "nauka", czyli siłowe wbijanie do głowy - wiedzy bezużytecznej.

Struktura oświaty...
W Polsce mamy kilka typów szkół, w których się uczymy do ukończenia odpowiedniej ilości lat.
Nie będę już brał pod uwagę tych wszystkich żłobków i innych mniejszych placówek.
Wszystko zaczyna się od Przedszkola (od 3-6 lat), które jest dla tego małego dziecka czymś nowym, bo tutaj spotyka się z innymi dziećmi, z którymi ma jakiś kontakt. Następnie zaczyna się kolejny etap w życiu dziecka, czyli szkoła podstawowa (od 7 do 12 lat). Pierwsze 3 klasy są takim rozwinięciem tego, co "uczyli" nas w przedszkolu. Natomiast od 4 do 6 klasy jest wprowadzenie do kolejnej szkoły. W ostatniej klasie piszę się egzamin (ogólny i językowy), który nie ma wpływu na naszą przyszłość, chyba że chcemy iść do gimnazjum prywatnego, wtedy punkty są brane pod uwagę. Przyszła pora na najbardziej absurdalny okres w życiu każdego nastolatka, czyli gimnazjum (od 13 do 16 lat). Właściwie ciężko doszukiwać się samego sensu owej szkoły, ale o tym napisze dokładnie w innym paragrafie. Sama szkoła jest taką "troszkę" bardziej rozwiniętą wersją podstawówki, ponieważ jest więcej przedmiotów, np. "Przyroda" w szkole podstawowej zawierała w sobie trzy przedmioty, które są w gimnazjum - "Biologia", "Chemia", "Geografia" i "Fizyka". W 3 klasie gimnazjalnej piszę się egzamin, który odgrywa mniejszą lub większą rolę dla każdego z uczniów. Mniejszą dlatego, że większość szkół nie zwraca uwagi na sam wynik, tylko przyjmuję dosłownie każdego. Jeśli ktoś jest ambitniejszy, to wybiera jakieś "lepsze" liceum, do którego potrzebuje w miarę dobre wyniki z egzaminu + oceny, które są brane pod uwagę. Ostatnim etapem oświaty dla większości młodych osób, jest szkoła zawodowa, liceum lub technikum. Domyślnie najniższy poziom występuje w zawodówce (2/3 lata), czyli szkole, która jest połączona z obowiązkowymi praktykami. Kolejną ze szkół ponadgimnazjalnych jest Liceum (3 lata), mówi się, że jedna z najgorszych szkół, ponieważ bez matury/studiów - ta szkoła jest zbędna (nie mamy papierka). Ostatnią ze szkół jest Technikum (4 lata), teoretycznie jest tak, że jest to najlepsza szkoła, jednak jest tutaj mały haczyk. W 4 klasie piszę się egzamin zawodowy i standardowo maturę. Jeśli nie zdamy egzaminu zawodowego, to nasze wykształcenie będzie takie jak... po liceum, czyli różnica jest taka, że byliśmy rok dłużej.
Oczywiście każda z tych szkół ma inne przedmioty, specjalizacje itp, jednak o tym niżej.

Środowisko szkolne...
W każdej szkole występuje jakieś środowisko, czyli grupa ludzi żyjących/pracujących (w tym wypadku uczących się) w podobnych warunkach. Mamy tutaj do czynienia z kadrą nauczycielską i uczniowską. Nauczyciele jako osoby "wyedukowane" mają za zadanie sprawować opiekę (wychowanie) i nauczanie nad uczniami. Oczywiście są jeszcze osoby postronne jak konserwator, sprzątaczka, pedagog czy higienistka, ale na ich temat nie będę zbytnio dyskutować.
Najwięcej się dzieje w środowisku uczniowskim, które dzieli się na poszczególne klasy.
Każda klasa ma jakąś hierarchię, są tutaj osoby mające większy lub mniejszy wpływ na grupę.
W każdej klasie tworzą się mniejsze grupki działające według własnego schematu. Są też osoby, które trzymają się na "uboczu", z reguły są takimi kozłami ofiarnymi, którym się najczęściej dokucza, bo nie są solidarni z grupą. Najlepiej jest w klasie mieć jakiegoś przyjaciela lub przyjaciółkę, z którą będzie można spędzać czas, bo jednak działając "solo" nie będziemy specjalnie szczęśliwi.

Dlaczego system nauczania jest idiotyczny?
Według mnie szkoła nie spełnia tego, co jest w jej zamyśle. Paradoksalnie jest tak, że najwięcej nam daje przedszkole i szkoła podstawowa - wtedy nabywamy podstawową wiedzę, jaką wykorzystujemy na co dzień w życiu (pisanie i czytanie). Następne szkoły są powtórką tej samej wiedzy + dodaniem nowej, która dostała ode mnie miano "wiedzy bezużytecznej". Jak to jest wiedza bezużyteczna? Taka, która nigdy nie znajdzie swojego zastosowania w naszym prywatnym życiu. Po polsku mówiąc - uczymy się czegoś tylko po to, by napisać z tego kartkówkę/sprawdzian i to zapomnieć.
Dzisiaj po lupę wezmę sytuacją z technikum, ponieważ mam największą wiedzą na temat owej szkoły.
Weźmy pod uwagę np. technikum informatyczne, na pierwszy rzut oka tematem przewodnim powinna być tutaj informatyka i wszystko z nią związane - nic bardziej mylnego. Występują tutaj przedmioty informatyczne i takie, które nie mają żadnego związku z informatyką, jak biologia,chemia,fizyka,historia,geografia i wiele innych. Dlaczego uczeń, który wybiera szkołę informatyczną, bo w przyszłości widzi siebie w jakimś serwisie, sklepie komputerowym czy za biurkiem - jest zmuszony do nauki tak debilnych rzeczy, które jedynie zapychają jego głowę, a i tak idą w zapomnienie (po zdaniu kartkówki/sprawdzianu). Najbardziej w tym wszystkim irytuje i denerwuje mnie to, że ktoś może być wzorowy z przedmiotów informatycznych, a nie przejść do następnej klasy, tylko dlatego, że ma 1 z biologii i chemii. Nigdy nie będę w stanie zrozumieć sensu obecności tych przedmiotów, w takiej szkole i tym bardziej tego, że ktoś przez nie może nie zdać.
W sumie wszystko zależy od nauczycieli, jak się trafi fajną nauczycielkę biologii, która jest osobą poważną i bierze pod uwagę to, że nie każdemu owa biologia jest potrzebna, to wystarczy jedynie chodzić i dawać od siebie minimalny nakład, by otrzymać głupią ocenę dopuszczającą.
Sytuacja jest całkowicie inna, gdy trafimy na jakąś "żyłę", która jest zapatrzona w swój przedmiot i nie bierze pod uwagę tego, że ktoś chce być informatykiem, a nie lekarzem.
Jeśli chodzi o pozostałe przedmioty jak matematyka,polski,angielski,niemiecki,wf czy religia, to nie mam większych zastrzeżeń. Przygotowują nas w jakiś sposób do matury, która jest takim biletem na studia.

Idiotyczne egzaminy...
Każda szkoła (od podstawówki w górę) ma jakiś egzamin, który jest zazwyczaj w ostatnim roku danej szkoły. Egzamin sam w sobie nie jest głupim rozwiązaniem, bo może w pewnym sensie pokazać to, jak szkoła przygotowała uczniów i jak uczniowie przyswoili nabytą wiedzę. Zamiar dobry, ale wykonanie idiotyczne i kompletnie nieprzemyślane. Pod uwagę wezmę dwa egzaminy (maturalny i zawodowy [technikum])
Egzamin maturalny (inaczej zwany egzaminem dojrzałości) pojawia się w dwóch szkołach (liceum oraz technikum). Składa się on z 5 części: ustny z polskiego, ustny z angielskiego/niemieckiego i pisemne z matematyki,polskiego i angielskiego, by dostać "dyplom", należy zdać wszystkie części.
Do samej matury podchodzę dość neutralnie, właściwie dziwi mnie tylko to, dlaczego zwykły papierek, który zbudowany jest na pytaniach z wiedzy bezużytecznej - ma wyznaczać moją przyszłość? Ktoś zdaje maturę i idzie na studia, przy szczęściu udaje mu się wszystko pokończyć i zostaje np. dziennikarzem, który zarabia np. 10 000 zł. Natomiast inna osoba, która nie zdaje matury, ma dużo bardziej ograniczone pole manewru. Właściwie nie rozumiem sensu obecności słowa "dojrzałość" w nazwie, bo z dojrzałością to nie ma nic wspólnego.
Drugim z egzaminów, który chce wam przedstawić to "egzamin zawodowy", mający na celu potwierdzić klasyfikacje zawodową. Domyślnie każdy składa się z części praktycznej i teoretycznej.
Opiszę pokrótce egzamin zawodowy dla informatyka. Zacznijmy od części teoretycznej, która składa się z 50 pytań (by zdać egzamin, należy uzyskać minimum 50%, czyli 25 punktów).
Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że na większość pytań, nie da się udzielić pewnej odpowiedzi, ponieważ nie przerabiało się tego na lekcjach. Występują też tutaj pytania, które wymagają domyśleń i improwizacji. Trzeba mieć tutaj wiedzę, ale też ogromnego farta.
Pora na część praktyczną, która zagina wszystko, nawet czasoprzestrzeń. Nazwa sugeruje "praktykę", czyli wykonywanie jakiejś czynności, np. praktyką dla kucharza mogłoby być obranie ziemniaków.
Dla informatyka praktyką powinna być np. wymiana jakiejś części w komputerze, instalacja systemu i zabawa z oprogramowaniem. Jakie są fakty? Fakty są takie, by zdać sam egzamin należy uzyskać 75%. Całość wygląda tak, że każdy siada przy stanowisku komputerowym i otrzymuje kartkę.
Na kartce mamy napisać (tytuł,założenia,prawdopodobne przyczyny usterek,wykaz działań zapobiegających owym usterkom + wskazówki). Mogę zagwarantować każdej osobie, nawet kucharzowi, czy gimnazjaliście, że byłby w stanie otrzymać minimum 50% z owego "testu".
Dość powiedzieć, że za samo przepisanie treści zadania otrzymujemy punkty, a pozostałe możemy nabyć na pracy przy komputerze (np. zakładanie konta użytkownika, instalacja antyvirusa itp.)
Jest to kompletnie bezsensowne, ponieważ nie wykorzystuje naszej wiedzy, tylko umiejętności kombinowania i improwizacji.

Przyszłość po szkole... 
Skoro w szkole nabywamy głównie wiedzę bezużyteczną, to jak mamy znaleźć dobrą prace i się w niej odnaleźć? Świeżo po ukończeniu szkoły staramy się znaleźć pracę (przy założeniu, że nie studiujemy).
Większość pracodawców nam odmawia, a dlaczego? Dlatego, że szkoła nie przygotowała nas do pracy i jesteśmy "zbędni" - tak określa nas około 80% pracodawców. Gdyby ktoś po szkole miał ubiegać się o stanowisko z osobą, która ma 35 lat i 10 letni staż, to na 95% pracę otrzyma ten drugi.
Jak najłatwiej znaleźć pracę? Po prostu - dzięki znajomością. Nie jest to wcale stereotypowe myślenia, takie są niestety realia. Dlaczego po znajomości łatwiej znaleźć pracę? Załóżmy, że szukamy pracy i informujemy o tym wszystkich naszych znajomych, nagle okazuje się, że nasz stary kolega ze szkoły pracuje w jakiejś firmie, w której akurat ktoś przeszedł na emeryturę i zwolniło się jedno stanowisko.
W takiej sytuacji szef woli przyjąć tego kolegę od jakiegoś pracownika, niż wystawiać ogłoszenie na internecie i odbierać setki telefonów, czy CV, które nie spełniają wymagań. Jest to po prostu wygodniejsze, ale czy sprawiedliwe? Sprawiedliwość w dzisiejszym świecie jest rzadko spotykaną rzeczą, czas pokazuje, że trzeba być kombinatorem, by się w tym wszystkim odnaleźć.

To by było na tyle, dzisiaj sobie daruje paragrafu "Okiem SSZ", bo sam artykuł i tak jest już wystarczająco długi, a nie chcę nikogo usypiać :-) Zresztą zawsze można dopytać coś, co was interesuje.

Pytanko na dzisiaj - Jaki element związany ze szkołą, czy tęż z systemem nauczania - najbardziej Cie denerwuje?




3 komentarze:

  1. Najbardziej denerwuję mnie to, że program nauczania nie jest przystosowany do obecnego, zmieniającego się w zawrotnym tempie - świata. Teraz w szkole powinno obowiązkowo zaktualizować dany materiał. Dlaczego nie uczy się programowania? - przecież całe technologiczne życie się na nim opiera.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zgadzam się ze stwierdzeniem , że w technikum przedmioty nie związane z kierunkiem naszej edukacji są zbędne. Zbędne są w zawodówkach , lecz technikum to połączenie liceum i zawodówki , więc burzenie się na coś takiego nie ma podstaw. Poza tym szkoła cały czas improwizuje - nie można uczyć wszystkiego z książki bo zakres wiedzy ludzkości się zmienia - jednak to co jest denerwujące to to , że szkoła ma w zamyśle nauczyć "wszystkich , wszystkiego , o wszystkim" , a zamysł ten ukształtował się w wieku w którym nikt nie miał pojęcia na wiele tematów , a dziś ......
    Najbardziej denerwujące jest jednak to , że szkoła niszczy indywidualności większości uczniów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałem też wspomnieć, że te przedmioty związane z kierunkiem (np. "Grafika", "Systemy operacyjne" , itp. (...) ) to z reguły sama teoria i minimalna praktyka. Przez 4 lata nie nauczyli nas np. jak prawidłowo rozebrać komputer, jak zamontować jakąś pamięć itp, jak zainstalować system i wiele podstawowych rzeczy, które powinny się znaleźć obowiązkowo w planie lekcyjnym. Szkoła nas uczy bardziej pod jakiś teleturniej typu "1 z 10", gdzie mamy okazję wykorzystać swoją "wiedzę" :-)

      Usuń