sobota, 27 grudnia 2014

Związki

Przyszła pora na pierwszą rozkmine!
Dzisiejszym tematem są... ZWIĄZKI!

Czym tak na prawdę jest związek? 
Domyślnie jest to relacja dwóch osób, które się kochają i oboje mają świadomość tego, że to coś więcej niż zwykła przyjaźń.

Nastolatki, a związek...
Kiedy ktoś mówi słowo "związek", to moim pierwszym skojarzeniem są nastolatki.
Chociaż niekoniecznie jest to pozytywne skojarzenie, bo często bywa tak, że owej relacji nie można nazwać związkiem. Nastolatki bardzo często podchodzą zbyt pochopnie do kwestii związku, jest to podejście niedojrzałe, niepoważne i nierozsądne.
W końcu co może mieć w głowie osoba, która ma 12 lat i jest w "związku" z 11 latkom?
Mówią, że wiek to tylko liczba - ja się z tym zgadzam, jednak najistotniejsze rzeczy dzieją się w głowię, a światopogląd takiej osoby - niekoniecznie jest na tyle rozwinięty, by myślała poważnymi kategoriami, jak osoby dorosłe.
Mnie po prostu nie przekonują związki, w których tematem przewodnim jest szpan przed koleżankami/kolegami (że jesteśmy z najpiękniejszą dziewczyną w całej gimnazjum), tak samo nie przekonuje mnie związek, który nie jest budowany na przyjaźni, albo taki, gdzie któraś ze stron wyznała miłość na GG lub SMS'em...
Zabawnie też wygląda popularny "związek facebook'owy", który ma usilnie pokazać wszystkim, jak to bardzo się kochamy, po czym po 2-3 tygodniach, ponownie widzimy status (wolny/a).

Przyjaźń - fundament każdego związku?
Powyżej nawiązałem do tego, ze nie wyobrażam sobie związku bez wcześniejszej przyjaźni.
Młodzi ludzie zazwyczaj nie potrafią budować cierpliwie relacji i decyzja o związku jest podejmowana średnia po 2/3 tygodniach. Nie dziwie się, że te związki trwają tak krótko, skoro te osoby nie wiedzą na swój temat połowy rzeczy i dopiero jak już się ze sobą "zwiążą", to uświadamiają sobie, ze kompletnie do siebie nie pasują. Im dłużej trwa przyjaźń, tym większe prawdopodobieństwo, że ta osoba będzie idealna jako nasz partner życiowy, skoro potrafimy ze sobą wytrzymać te 2-3 lata w przyjaźni i akceptujemy swoje wady, rozumiemy się, szanujemy, pomagamy sobie nawzajem i co najważniejsza CZUJEMY COŚ DO SIEBIE, to nic nie stoi na przeszkodzie, by zdecydować się na związek.
Nie jest to może gwarancją udanego i szczęśliwego związku, ale na pewno istnieje większe prawdopodobieństwo tego, że te osoby będą ze sobą na stałe, niż jakiś pseudozwiązek 14 latków, opierający się na zauroczeniu.

Przyjdzie samo...
Dotychczas przedstawiałem nastolatków w złym świetle, jako takich, którzy nie mają żadnego pojęcia na temat miłości i nie powinni pakować się do związków, które nie mają żadnej przyszłości.
Są też takie osoby, które poważniej podchodzą do tematu i cierpliwie wyczekują na nadarzającą się okazje, która nie zawsze się trafia. Najczęstszym argumentem takich osób jest "Przyjdzie samo / mi się nie śpieszy do związku / jest mi dobrze samemu/samej". Z reguły takie osoby mają specyficzny charakter i są wyjątkowe, ponieważ wyraźnie odbiegają od tej całej masy, która ich otacza.

Związki na odległość...
Bywają często tematem drwin ze strony opinii publicznej, ponieważ jak można kogoś kochać lub być z kimś w związku, jeśli nigdy nie spotkaliśmy tej osoby i nasz kontakt ogranicza się tylko i wyłącznie do pisania oraz rozmów telefonicznych. Różnica między światem wirtualnym, a realnym jest bardzo wyraźna. Tutaj tak na prawdę sobie uświadamiamy, jak bardzo jesteśmy ograniczeni realnie, gdzie blokują nas zazwyczaj kompleksy, wstyd, czy brak poczucia własnej wartości.
W szkole jesteśmy pośmiewiskiem klasowym i nie mamy przyjaciół, natomiast na internecie mamy bardzo wiele znajomości, z którymi spędzamy większość dnia. Troszkę zszedłem z głównego tematu, ale chciałem pokazać, jak duża przepaść dzieli te dwa odrębne światy.
Co sprawia, że przywiązujemy się do kogoś w sieci? Prawdopodobnie ta fascynacja, z jaką podchodzimy do tej drugiej osoby. Jesteśmy nim zainteresowani, zaintrygowani, uwielbiamy z nim pisać, a kiedy ta osoba nie piszę, to jest nam strasznie smutno i czujemy coś w rodzaju tęsknoty.
Czy związek na odległość jest głupotą? Absolutnie nie, jeśli mamy realne warunki i możliwości do tego, by się spotkać z tą osobą, to nic nie stoi na przeszkodzi, by utrzymywać z nią regularny kontakt wirtualny. W końcu kiedyś może dojść do tego pierwszego, drugiego, trzeciego spotkania, z którego być może coś wyjdzie. Idealnym przykładem na prawdziwość takich związków jest związek mojego brata z jego obecną żoną. Poznali się przez internet (nie wnikam już przez jaką stronę), zaczęło się od zwykłego pisania, zeszło to na rozmowy telefoniczne, a potem ona przyjechała do nas do domu - poznała się z moimi rodzicami. Później ja z rodziną poznaliśmy się z jej rodzicami i do teraz utrzymujemy z nimi kontakt, a co do brata i bratowej - są szczęśliwym małżeństwem i mają dziecko.
Co do odległości jak dzieliła i w dalszym ciągu dzieli nas i jej rodzinę - wynosi ona: prawie 150 km.

Związek okiem SSZ 
Powyżej rozpatrzyłem kwestię związku na wiele sposobów. Jeśli chodzi o mnie, nigdy w żadnym związku nie byłem. Swoja opinie na temat samego związku zbudowałem na swoich przemyśleniach, oraz obserwacjach. Dotychczas nie czułem wewnętrznej potrzeby tego, by być w związku z jakąś dziewczyną. Moją piętą achillesową w tym temacie jest głównie charakter, konkretnie mam na myśli nieśmiałość, niskie poczucie własnej wartości, oraz pesymizm, który sprawia, że nigdy nie zrobiłem nawet kroku ku temu, by się z kimś wiązać. Tak na prawdę wyczekuje na odpowiedni moment, jednak cały czas mam na uwadze to, że wymaga to też mojego zaangażowania.
Być może to głupie myślenie, ale w ciemno mogę obstawiać, że moja przyszła partnerka czyta mojego aska, bloga czy też rozmawia ze mną na GG, wynika to z tego, że tutaj pokazuje swoje prawdziwe oblicze i drogą wirtualną najłatwiej mnie poznać, dlatego też nie wykluczam tego, że mój "związek" także będzie "na odległość". Oczywiście nie zakładałem aska czy bloga po to, by znaleźć sobie dziewczyny, ale też niczego nie wykluczam. Na internecie jestem otwarty na nowe znajomości, więc każdy ma równe szanse na to, by ze mną porozmawiać i mnie bliżej poznać.


To by było na tyle... :-)
Mam nadzieje, że nikt nie zasnął w połowie wątku i coś zostało w głowie.
Bardzo bym prosił o jak najwięcej komentarzy i opinii na temat tego "artykułu", jest to dopiero taki pierwszy głębszy wątek (pomijając wprowadzenie) i mogły się trafić jakieś gafy czy inne błędy.
Jeśli się z czymś nie zgadzacie, to możecie napisać o tym w komentarzu - nie gryzę, potrafię przyjmować krytykę, ale dobrze żeby była uzasadniona.
Jutro postaram się napisać kolejny artykuł, z tym że na inny temat - zapewne w godzinach wieczornych będzie opublikowany, ponieważ wtedy maja największą wenę.
Wszystkim wytrwałym - Dziękuje za poświęcenie uwagi!



6 komentarzy:

  1. Napisałam komentarz, ale internet mi się rozłączył i się nie dodał.. :/
    W wielkim skrócie: Mam podobny pogląd na związki jak i Ty. Najbardziej śmieszą mnie osoby, które po kilku dniach od poznania się już są parą. To zwykłe i chwilowe zauroczenie, a nie miłość..
    Kolejną rzeczą o której dowiaduję się od znajomych, to to, że niektóre pary potrafią w ciągu miesiąca zmienić status z "w związku" na "wolny" około dziesięciu razy. Wystarczy jedna kłótnia i druga połówka, żeby zrobić na złość tej pierwszej, od razu zmienia status. To nie jest dojrzały i poważny związek.. Na szczęście nie mam facebooka, więc nie muszę tego oglądać i śledzić. Moim zdaniem te ustawianie statusów na portalach społecznościowych, jest nie potrzebne. Oczywiście nie mam nic do osób, które się pobrały i ustawiają odpowiedni status, ale w tym przypadku oczywiste jest to, że nie rozwiodą się po miesiącu.
    Śmieszą mnie jeszcze związki w których osoby mieszkają w tym samym mieście i zamiast spotkać się i porozmawiać, wolą pisać całymi dniami smsy, albo na gg..
    Czasami żałuję, że nie urodziłam się kilkadziesiąt lat temu, kiedy to jeszcze wszyscy spędzali czas na dworzu, poznawając się wzajemnie i przy okazji dobrze się bawiąc. Teraz większość komunikuje się tylko poprzez telefony, laptopy itp.
    Wiem, że trochę doskoczyłam od tematu, ale to co mi się nasunęło na myśl, to napisałam. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według mnieasz całkowitą racje. Dziś żyjemy w erze technologii, gdzie komunikatory i portale zastępują poranną kawę...

      Usuń
  2. Masz 19 lat, a nigdy nie miałeś dziewczyny? Wydawało mi się że skoro na asku jesteś taki hop do przodu, to w realu już zaliczyłeś niejedną panienkę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie określam dziewczyny, jako jakiegoś przedmiotu, który trzeba zaliczyć. Ja podchodzę do większości rzeczy całkowicie na serio (realnie), tym bardziej do związku. Szukając partnerki - nie sugerowałbym się tylko przyjemnością, ale perspektywami na przyszłość, czy z taką osobą mógłbym żyć za 5,10 czy 20 lat. Pierwsza cegiełka to przyjaźń, kolejna zwykły, umowny związek, a następnie małżeństwo :-)

      Usuń
  3. Najgorsze jest też, to gdy chłopak lub dziewczyna przez całą przyjaźń są czuli, mili, NORMALNI... a po przejściu w związek któreś z nich zachowuje się jak debil... To nie jest miłe przeżycie, którego niestety doświadczyłam... Co dziewczyny, na każdego przyjdzie czas... Mój brat ma 25 lat i też nigdy nie miał dziewczyny, nie jest dziwny... jest nieśmiały. Przecież kochając kogoś, kochamy i akceptujemy też jego wady.. a nie tylko zalety, a zmienianie kogoś nie ma większego sensu. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe spostrzeżenia, ale zgadzam się całkowicie :)
    Również uważam, że bez przyjaźni nie stworzy się dobrego związku. Mój najdłuższy związek i jedyny z tych poważnych trwał 2 lata, ale i tak było się wtedy młodym i głupim i skończyło się, bo jednak uznaliśmy, że bardziej dogadujemy się jako przyjaciele niż jako para. Teraz już mija 4 lata i nadal żadnego nie znalazłam, bo lepiej mi samej :) wolę przyjaźnie jak na razie z chłopakami, a że sama jestem jak chłopoczyca to lepiej mi się z nimi dogaduje. Uważam, że do związku jeszcze nie dorosłam, chociaż moje lata mówią co innego ...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń